Słowo

Opublikowano 8.11.2010 

Wiadomo.
Na początku było słowo. A właściwie Słowo.
Jako gatunek, który rozprzestrzenił się w ilość, w jakość i byle jakość. Zebrany słownikowo, encyklopedycznie, skatalogowany w zbiory według kategorii użytkowych, ulubionych i mało lubianych. Dla każdego. Choć podobno można żyć i bez słów, jak podają przykłady dziwacznych odszczepieńców. Tylko co to za życie!

Słowa i zwroty, które lubię, to np: pełen animuszu, radość o poranku, imponderabilia, militaria, memuary, bajaderka, marzycielski, granitowy, itd, itd. Jak widać nie ma w tej grupie podziału na części mowy, przynależności do rodzaju, poziomu abstrakcji, rzeczywistości… Nie ma i już. Lubię, bo lubię. Jak leci. Ze względu na samo brzmienie, o określeniu użyteczności zapominając. (Np. bajaderek w określeniu konsumenckim nie znoszę).

Słowa i wyrażenia zaliczane do tzw. wulgaryzmów. Tak… To oczywiście zależy. Od poziomu emocji, adrenaliny, cukru we krwi, alkoholu tamże, humoru, życzliwości, zmęczenia, chęci zaśnięcia, irytacji… Niekiedy trudno obyć się bez soczystych k, p, ch, m, d, s, u, kr, b, c, l… No, co tam jeszcze? Co jeszcze? Imaginacja bez granic podpowiada, opisuje, artykułuje. Śmiało, bez żenady, ale i bez zacietrzewienia. W końcu łacinę podwórkową także można elegancko opakować.
Co prawda, czasami szkoda, że moda nakazuje nam rezygnować z pełnego wdzięku „Psiakrew!” na rzecz zupełnie bezpłciowej „Kurzej dupy” ale co tam! I „Kurza dupa” swój czas ma określony, tylko patrzeć, a wymażą ją na rzecz „Krowiego łajna”, „Świńskiego ryja”, „Kociego gówna”, itd. Dobrze by było pamiętać, żeby w dobitnych przekleństwach pobrzmiewało długie i wyraźne „r”. Wtedy jakoś łatwiej odzwierciedla się to, co chce się wykrzyczeć.

Słowa i zwroty, które są mi fonetycznie obojętne, to: komputer, róża, mięsień sercowy, tekst, wrażenie, siła woli, wola sił, sól, (ale „pieprz” bardzo lubię, nie wiem dlaczego), mały, duży, wieloraki, misterny plan… I można tak w nieskończoność. W końcu słowniki coraz są grubsze, lingwiści coraz to odnotowują kolejne neologizmy, o archaizmach nie zapominając, zapożyczenia, slangowe wyrażenia… Roboty huk. A ty się człowieku tylko ucz! Bo nauka to potęgi klucz. (Tego wyrażenia bardzo nie lubię. Takie jakieś napuszone i że niby co… Kasy bez szkół nie można zrobić? Kochać bez szkół nie można? Szczęścia bez szkół nie zaznasz? – Myślałby kto!)

No. A jeśli chodzi o to, czego lingwistycznie nie lubię…
Dokładnie, w dniu dzisiejszym, decydent, na chybcika, kredka do ust, obywatelski obowiązek, kołacz, pisanka, kasza manna, zupa, trup, zupa z trupa…
Do nielubienia przyczyniła się semantyka, fonetyka, skojarzenia i bezsensowność.
Weźmy takie „Dokładnie”.
– Lubisz Sienkiewicza?
– Dokładnie.
Przykład jest oczywiście do niczego. Bo kto dzisiaj lubi Sienkiewicza, oprócz wąskiej grupy dziwaków? Ale jeśli nawet polubisz Sienkiewicza, to dlaczego (na miły Bóg) dokładnie?
Czy można lubić coś dokładnie? Czepiam się.
Najwidoczniej można.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.